I tak oto stał się maj roku pańskiego 2020.

Na początku tego roku, pisząc datę mówiłam, czułam, że będzie to wyjątkowy rok. Bo tak pięknie i łatwo się pisze 2020. A tu mamy pandemię, załamanie gospodarki, wiele niewiadomych – tak ogólnie i w wielu szczegółowych sytuacjach.

Zroszone stokrotki majowe.

Na początku tych trudnych zdarzeń z koronawirusem myślałam, że to będzie czas … straszliwy. I dla wielu był, czy jest. Ale na szczęście dla wielu, w tym dla mnie, przy zastosowaniu odpowiednich środków ostrożności, jest to czas na… zatrzymanie się w pędzie, na autorefleksję, przewartościowanie, nadrobienie niektórych zaległości, na samorozwój.

Bo z każdej sytuacji można wynieść naukę. Z każdej. I nauczyć się czegoś o sobie, poznać siebie. Innych też, ale w tym ocenianiu i analizowaniu, wyjątkowo dobrze byłoby egoistycznie skupić się na sobie.

Sama konieczność zostania w domu i spędzania całego czasu z najbliższymi, z którymi się często mijaliśmy, to jest wyczyn, a i weryfikacja relacji.

A z drugiej strony konieczność zostania w domu, czyli brak wolności w swobodnym poruszaniu się… Na przykład ja nie zdawałam sobie dotąd sprawy z tego jak ważną dla mnie jest możliwość wyjścia z domu, wolność w decydowaniu o sobie. Lubię bardzo zostawać w domu, ale wtedy kiedy to jest mój wybór, kiedy ja mogę wyjść, ale chcę zostać. Z dużą radością, a raczej ulgą przyjęłam fakt, że muszę pracować, bo mam taką profesję jaką mam i że mogę w związku z tym wyjść bezkarnie z domu do auta i z auta do pracy, i odwrotnie. Po cichutku (żeby nie dokopywać im wypowiadaną kwestią) współczułam moim bliskim, którzy nagle MUSIELI się znaleźć i nie pozabijać przebywając ze sobą 24h/d., w kilkudziesięciu metrach. I nadal żyją. Szacun.

Jakiś czas temu rozważałam w poście, czy kupować czy nie kupować przez internet. A teraz okazało się to znakomitym wyjściem, a nawet często koniecznym. Okazuje się, że można wiele rzeczy robić zdalnie – nauczać, udzielać porad medycznych (w jakże wielu sytuacjach skutecznych), pracować, kupować, udzielać skutecznych porad np. brafiterskich, stylizacyjnych, sprzedawać z powodzeniem nawet ciuchy i buty.

Odnośnie tych ostatnich, to po raz pierwszy jest dla mnie przyjemnością kupowanie przez internet, kiedy już wiem, że wysłane przeze mnie wymiary są brane pod uwagę w doborze ubrań. Ba, nawet dokonywane telefoniczne korekty są trafne i słuszne (bo wyjaśnione dlaczego), i pierwszy raz czuję się świetnie w ciuchach.

A propos stylizacji dzisiejszej, swobodnych i w tym zestawie sportowo-codziennych spodni dresowych, mających wyszczuplające optycznie inklinacje w postaci kreskówkowych, kolorowych lampasów i T-shirtu wyrażającego to co chcę, ale w przyjemny sposób.

Pudrowo różowy ciepły sweter, dopina z butami typu sportowego całości w ciepłym wyrazie, przyjaznym dla ludzi i oka. A to już jest nauka o wpływie kolorów na człowieka, o której gdzieś tam, coś tam, kiedyś słyszałam, a którą pokazała mi naocznie i naumysłowo Olga Ślusarczyk z MUUkreacji.

A to już jest moje wyciąganie wniosków i niesienie nauki – czyli rozwój własny. Zmiana stylu, porządek w szafie… I kiedy w tej szafie się rozluźniło, to i przy okazji rozluźniło się w głowie. I okazało się, że mój cel leży troszkę gdzie indziej niż kierunek w który zabrnęłam. Co oznacza dalsze zmiany, przemeblowania, przemyślenie, próby, szukanie rozwiązań, ulepszeń… aż poczuję, że jestem u siebie, we właściwym miejscu, aż wszystko zaskoczy, kliknie i … osiągnę wewnętrzną i zewnętrzną harmonię.

Ale wtedy dalej trzeba będzie pracować nad sobą i w ogóle, bo wszystko się zmienia, ewoluuje i jeśli ktoś nie postępuje, to się cofa. I jak mówi przysłowie – jest w czarnej… otchłani.

Ech.. I mimo, iż wiem, że czarny nie wyszczupla, bo obrysowuje i uwypukla kształty, i nigdy już nie będzie dominował w mojej szafie i moim stylu, to jednak nie zawsze jestem w tęczowym nastroju, co widać, czasem słychać i czuć. Ale wyszczuplające spodnie z komiksowym lampasem i pudrowe-różowe opakowanie, łagodzi czarny wyraz bazy.

W drodze z sobotnich zakupów.

Nawet jeśli ogólnie częściej jest „wcurw complete”, to jednak wewnątrz czuję, że „beauty is loading”.

T-sirt „beauty loading – MUUkreacje.

Spodnie – MUUkreacje.

Sweter, czarny T-shirt, bransoletki – moja szafa.

Buty – internet.

Przepaska – Rossmann.

Zdjęcia – by M.