Bardzo lubię ten okres późnej wiosny, bo dzień się wciąż wydłuża. A już w tym roku ciepło jest jak latem, poza kilkoma burzami, wiatrami itp.

Dlatego coraz częściej może zdarzyć się, że po pracy, po zajęciach na uczelni, będziecie chciały wyskoczyć na spotkanie z przyjaciółmi, przyjaciółkami.

I jeśli tak się zdarzy, że zaraz po pracy idziecie na kawkę i nie będzie czasu na wizytę w domu, na przebranie się, to może do pracy wybrać bluzkę – z jednej strony w maleńką, grzeczną kratkę, z małymi ozdobnymi wstawkami koronkowymi i uroczymi rozcięciami na rękawach, przewiązanych kokardkami, a z drugiej strony…

Oczywiście w pracy taką bluzkę ukrywamy pod żakietem. Ramiona zdecydowanie pozostają zakryte… Ale po opuszczeniu „pomieszczenia pracowniczego” (tak nazywał pracę nasz kolega, który już jest na emeryturze), wystarczy zdjąć okrycie wierzchnie, opuścić ramiona bluzki, odsłaniając własne, rozpuścić włosy … i w miasto 😉

Do grzecznej – niegrzecznej bluzki uznałam, że dobre będą białe jeansy i białe buty na obcasie. Mała, ba – maleńka czarna torebka z wyhaftowanym kwietnym wzorem zmieści się w każdej dużej torbie, którą nosimy do pracy. A dużą torbę możemy (z ulgą) schować w bagażniku wraz ze stosem papierów, które – zdarza się zbyt często, że bierzemy do domu. Zaś maleńka kopertówka zmieści nasz tel. kom. i kartę i szminkę, i ew. chusteczki, i jeszcze ew. wkładkę higieniczną.

Bluzka – Butik Iza.

Spodnie – Lidl, poprzedni sezon.

Buty – Mohito, sprzed sezonów.

Torebka – prezent.

 

Zdjęcia – by M.