Futerka święcą triumfy od  sezonów. I to nie tylko w sezonach zimowych, ale też i letnich (np. klapki w futerkiem). Widać je wszędzie: na blogach, na ulicach, na wystawach sklepowych…

Zatem i ja się skusiłam. Do mojego starego już sztucznego futerka, zwanego w domu „miśkiem z Krupówek”, postanowiłam dodać torebkę z futerkowym frontem w tym samym odcieniu.

Nota bene, bardzo sympatyczna sytuacja, teraz właściwie anegdota, powstała w związku z kupnem tej torebki. Mianowicie, zamówiłam ją w internecie, zaraz po tym jak zamówiłam tą samą drogą coś dla mojego mężczyzny. O tej rzeczy dla niego, go poinformowałam, bo ona bardzo na nią czekał. O zamówionej torebce uznałam, że nie muszę. Za dwa dni robocze, jak to ładnie piszą w necie przyszła przesyłka. Odebrał ją mój mężczyzna i jakież musiało być jego zdziwienie, kiedy rozerwał kawałek paczki i … nie znalazł tam tego czego się spodziewał. Zadzwonił do mnie i mówi: Aguś, co ty zamówiłaś? Bo przyszła moja paczka, wkładam rękę do środla, a tam są jakieś łańcuchy i futro. Co to jest? Pomylili coś? Nie – odpowiedziałam śmiejąc się – nic nie pomylili i to nie jest to co myślisz, kotku. To jest moja przesyłka. Kupiłam sobie torebkę.

I tak oto futrzana torebka (zamiast kajdanków z futerkiem 😉 ), na dobre zagościła w moim zimowym outficie.

Futerko – kurtka – moja szafa n.n.

Torebka – internet, podobne tutaj lub tutaj.

Spodnie – Bonprix.

Koszula – Bonprix.

Półgolf – n.n.

Buty – Butik Iza.

 

Zdjęcia – by M.