Kwiecień -plecień mi przelata…

Praca zabrała mi cały miesiąc. Totalnie. Co widać w nieobecności na blogu i zmęczeniu na twarzy i ciele. Ale w końcu trafił mi się wolny weekend i … wyszłam na łono natury. Niedaleko, można rzec, że zaraz za blokiem.

Kiedy tak żyjemy sobie w tym kieracie codzienności, umykają nam te bardzo ważne, maleńkie chwile z życia, które składają się na jego esencję. Jak to miło jest czasem usiąść i nic nie mówić, nie rozmawiać przez telefon, nie „być online”, apo prostu usłyszeć świergot ptaków, poczuć podmuch ciepłego wiatru na twarzy, czy ciepłe muśnięcie promieni słonecznych na skórze.

I taki ma być dzisiejszy post – w słonecznych okularach, powolny, leniwy, widzący piękno w najbliższym otoczeniu…

Jeśli chodzi o modę postanowiłam sięgnąć w tym sezonie po granat. Spodnie, typu cygaretki, z powodzeniem do wykorzystania do pracy. W pasie na gumkę, co nie wydaje mi się być eleganckie, ale za to przy figurze klepsydry sprawdzają się dobrze. Tej wiosny dobrze mają się wzory kwiatowe, również u mnie, które połączyłam z klasycznymi bądź co bądź spodniami. A kwiaty weszły na moje stroje od butów 🙂

 

Weszły od butów i zagościły również na bluzce, jak wiosenna łączka usiana niezapominajkami, bratkami i im podobną kwietną drobnicą.

Na wszelki wypadek klasyczna kurtka jeansowa. Jest absolutnie klasycznym wierzchnim okryciem. Ba, czasem to i za „kocyk” posłuży 😉

Wielu miłych, ciepłych, świadomych chwil życia Wam życzę.

 

Bluzka w kwiaty – od wielu lat w mojej szfie.

Spodnie – Lidl.

Buty – Deichmann.

Kurtka jeans – sh.

 

Zdjęcia – by M.