Taką mam pracę, tę podstawową, że poznaję w niej stale nowych ludzi. Z wcześniej poznanymi utrzymuję krótszy lub dłuższy, luźny bądź ściślejszy kontakt, rzadko lub często ich spotykam.., albo wcale. Taka praca. Można rzec jak wiele innych.

Ale ja poznaję tych ludzi w sytuacjach dla nich kryzysowych. W sytuacjach, w których życie albo się wali, albo niepohamowanie driftuje, albo jest na ostrym zakręcie, albo „wyrzuca jeźdźca z siodła”. Mam więc możliwość, czasem nawet niefart, być na pierwszej linii strzałów emocjonalnych. Spotykam się też z różnymi zachowaniami, z których prawie wszystkie są do przyjęcia, choć wachlarz ich jest szeroki. Ot, takie życiowe kontrasty.

Czasem, tak jak dziś, spotykam bardzo wyjątkowych ludzi – wrażliwych, mądrych wewnętrznie, mimo iż metrykalnie nie koniecznie są zaawansowani, ale w jakiś magiczny sposób „nadają na tych samych falach” co i ja, choć zupełnie innych ;-D Ci co to wiedzą, to rozumieją moją pokrętną mowę.

Jak wspomniałam, dziś poznałam dwoje wyjątkowych ludzi. I tak to czuję, że to będą bardzo znaczące – może tylko dla mojego rozwoju wewnętrznego – znajomości. Bo od samego początku, dziwnym zbiegiem okoliczności, przez chwilę wydawało mi się, że może to być jedna i ta sama osoba. A w rezultacie okazały się to być dwa osobne, wyjątkowe byty człowiecze. Ze względu na charakter mojej relacji zawodowej nie mogę zdradzić żadnych szczegółów, poza tym, że wywarły na mnie ogromne wrażenie. Jedna z tych osób, z którą spędziłam dużo więcej czasu, dobrego czasu, niż zamierzałam, podzieliła się ze mną swoją poezją.

I tak poznałam wiersz, który czuję całą sobą, w którym jest   w s z y s t k o.  Oto i on:

***

Jakie jest Pani hobby?

To życie!

Życie

jest moim hobby.

To smak radości.

Ciężar nieprzychylności.

Siła

czerpana ze stawiania czoła.

Poszukiwanie sposobów.

Nasłuchiwanie sygnałów.

Odkrywanie możliwości.

Odkrywanie wrażliwości.

Odkrywanie mocy

co pozwala

usłyszeć duszę

wejrzeć w duszę

rozpoznać

jej najszlachetniejszy zew…

zew bratniej duszy…

pieśń istnienia…

pieśń życia.

………………………………………………………………………………..

 

Muszę tu zrobić pauzę.

I żeby nie odlecieć, zapraszam na ziemię – dzisiejsza stylizacja dotyczy okrycia wierzchniego, w bardzo kontrastowych barwach. Otóż parka w kolorze oliwkowym, czyli taka jakich mnóstwo jest na naszych ulicach, byłaby niezauważalna, gdyby nie wściekły, neonowy, nasycony różowy kolor futerka wokół kaptura i w podszewce. I to ten róż przyciągnął mój wzrok i sprawił, że poczułam iż kurtka jest stworzona dla mnie.

Kiedy przyniosłam ją do domu, mój Luby zaliczył „wolno opadającą koparę” i po chwili zapytał:

  • Sama wybierałaś tę kurtkę, czy ktoś Ci ją … zasugerował?
  • Sama! – zawołałam z dumą i zachwytem. – podoba Ci się?
  • Hmm…. Wygląda jakby cyrk Zalewski przyjechał i urządził wyprzedaż kostiumów.

I odtąd ta cudna, wygodna, ciepła, świetnie uszyta, ze znakomicie zestawionymi kontrastowymi barwami kurtka, jako pierwsza w moim życiu, zyskała swą nazwę „Zalewska” 🙂

 

Prawie jak Eskimoska.

Życie jest wartością i bywa piękne.

Parka – Butik Iza, podobne tu albo tu.

Bluzka – Anataka, sprzed sezonów.

Jeansy – Reserved.

Shopper – internet.

Botki – CCC.

 

Zdjęcia – by M.