Co z tą Łodzią?  


Nie jestem rodowitą łodzianką. Kiedy przyprowadziłam się do tego miasta (jejciu, to było 29 lat temu!) mój młodzieńczy zamysł był taki, by skończyć tu szkołę i … myk w świat.
Wtedy Łódź rzeczywiście była szara, nieciekawa, upstrzona wieżowcami, z szybkim trybem życia, ale też tętniąca życiem studenckim, artystycznym … dużo twórczych poczynań tu się działo.
Później przyszły zmiany systemowe. Upadł przemysł włókienniczy, którym miasto stało. A ja skończyłam szkołę i … zagnieździłam się, osiadłam na … stałe(?) na długo(?) – czas pokaże w mieście Łodzi.
Na przestrzeni lat – jako mieszkanka jednakowoż – oprócz nie do końca dobrych gospodarzy, miasto się zmieniało. Stało się bardziej kolorowe, poprawiają się drogi, przybyło koszy na śmieci (dla mnie to ważne), ukwiecono skwery, pokolorowano relikty poprzedniego systemu czyli wieżowce i bloki… i wiele innych.
Źródło: internet.
Ale z radością znajduję murale, w różnych artystycznych odsłonach.
Kilka z nich pokażę poniżej:
A wykonywanie tego muralu, niechcący widziałam. Przyjechałam akurat do dyrekcji instytucji, w której pracuję i stukot narzędzi do wykuwania takowych obrazów przykuł moją uwagę. Nie mogłabym więc nie uwiecznić tego malunku naściennego.
Czyż nie jest intrygujący?
I jakże świetnie wpisuje się w charakter miasta…
Poniżej widać twórczą inwencję mieszkańców kamienicy, której front zdobi ów mural… Pozostaje mieć duuuży dystans i tolerancję, wtedy wszystko widać w innym świetle. 🙂
Zainspirowała mnie do tego posta wypowiedź pewnej bardzo miłej Pani, u której robiłam zakupy w nadmorskim mieście, które skradło moje serce.
Otóż Pani kiedy usłyszała, że jestem z Łodzi, powiedziała: „Oj, Łódź, to takie brzydkie miasto.., prawda?”
Wiem, że te słowa wynikały raczej z ciekawości, niż innych pobudek. W krótkiej odpowiedzi więc powtórzę: nie jest brzydka, ładnieje z roku na rok, mimo ciągłych potknięć, afer, nieporozumień i innych foux pas rodem z „miasta meneli” (cytując pewnego znanego aktora)  😉