1 wrzesień to rozpoczęcie roku szkolnego i historyczna rocznica.

Ale w tym roku pierwszy września jest w niedzielę, jest gorąco jak w lipcu, całkiem jak w środku wakacji. Siłą rzeczy ubiermy się nadal zwiewnie, w letnie stroje. A może nawet niektórzy to i skąpo.

Moja dzisiejsza kreacja (jak na mnie też skąpa) – zwiewna sukienka, z którą wiatr może trochę poswawolić.

Spędzam sobie tak oto leniwie goracą niedzielę, bo cóż innego można zrobić w temperturze ponad 30-tu stopni.

Przeczytałam artykuł w sierpniowym Zwierciadle, pt. „W zgodzie ze sobą”.Ogólnie ten artykuł traktuje o tym, by kobiety wreszcie zaczęły być sobą, by przestały, ba! by nie czuły że muszą spełniać jakieś nienormalne normy dotyczące własnej sylwetki, czy to projektantów mody, czy mody szerzonej przez media. By przestały na siłę starać się sprostać wyśrubowanym, współczesnym kanonom piękna, czyli nadmiernej chudości.

Często my, kobiety mamy wdrukowane wręcz w psychikę przymus bycia szczupłą ponad mirę, a poza tym nic się nie liczy. To jakbyśmy nic poza ciałem nie reprezentowały sobą. Jakbyśmy nie miały rozumu, emocji, myśli, tylko ciało. I poza ciałem nie isteniejemy. Łał… Zresztą z życia codziennego każda z nas zna te sytuaacje, kiedy ktoś z nadwagą, czy wręcz otyłością spotyka się z dezaprobatą innych osób. Jeśli tę dezaprobatę spotyka już w domu, w dzieciństwie, nabiera często przekonania, że jest kimś gorszym, bo jest grubszy, otyły. I stąd prost droga do problemów z życiem społecznym , integracją itp. I nie wiedzieć czemu taka pułapka dotyczy głównie kobiet, bo to na nie spada brzemię „mieszczenia się” w kulturowych wzorcach.

Artykuł przeze mnie przeczytany mówi o powstałym (choć wcale nie nowym) programie, nurcie społecznym – body positive. Jest to pomysł, by nauczyć kobiety dobrze myśleć o sobie, mimo niedoskonałości ciała, które ma każdy człowiek. By kompleksy nie paraliżowały naszego życia.  I nie chodzi tu o to, by body positive był wymówką dla niedbania o siebie i przykrywką dla np. obżarstwa. Ale chodzi o to, by każda kobieta akceptowała siebie taką jaka jest. Dobrze by dbała o swoje ciało, w końcu ma ono służyć wiele lat.

Pytanie tylko jak to zrobić, by zacząć siebie akceptować, ot tak z dnia na dzień dlatego, że na to zasługujemy? Może macie jakieś pomysły, złote sposoby…

Mój sposób objawi się tym, że pokazuję się na blogu z takim moim ciałem jakie mam, pokazując Wam sposoby na ukrycie ewentualnych mankamentów sylwetki. Jest to na pewno duży krok do saamoalceptacji. Taki mój body positive.

Zwiewna sukienka, z podszewk, doskonaa na upalne dni, pod wzgl€dem kroju, materiau. No bo kolor … czarny – wiadomo, e do czarnego słońce lgnie.

Sukienka, espadryle – odziedziczone w ramach „czyszczenia szafy”.

Torebka – Butik Iza, sprzed sezonu.

 

Zdjęcia – by M.