Czy lubicie nosić okulary? Nie wiem jaki teraz jest trend wśród dzieci i młodzieży, ale zwykle to chyba one/oni nie lubią nosić okularów i bywa, że to zostaje w człowieku na zawsze.

A ja jakoś od zawsze lubiłam nosić okulary. Kojarzyły mi się trochę z tajemniczością – bo zasłaniały w pewien sposób część twarzy, trochę z dodaniem powagi i … może intelektualności mojej twarzy, no i w końcu robiły trochę zamiast makijażu, który nadal rzadko robię.

Nosiłam okulary nawet kiedy miałam świetny, sokoli wzrok. Bo je lubię, bo lubiłam się trochę za nimi chować. Zainspirowała mnie do kupowania i noszenia okularów „zerówek” wypowiedź Krystyny Czubówny, w jednym z wywiadów. Ona wtedy potwierdziła, że nosi okulary „zerówki”, bo lubi. Wyszłam więc z założenia, że skoro Czubówna może, to ja też. Nie to żebym się w jakikolwiek sposób równała z Panią Krystyną, ale jej wypowiedź była dla mnie dowodem na to, że nie zwariowałam. I kiedy kupowałam swoje pierwsze okulary, to u optyka użyłam właśnie przykładu-argumentu Krystyny Czubówny.

Moje pierwsze okulary, mają jakieś 20 lat.

Późnej co jakiś czas kupowałam inne, bo oprócz tych pierwszych, stale je gubiłam. Znaczy, zdarzało mi się np. odłożyć i zostawić w pracy i … na drugi dzień ich nie było, albo w innych sytuacjach ginęły.

W pewnym momencie powiedziałam: koniec. Następne kupię, kiedy popsuje mi się wzrok.

Czekałam, czekałam, a przynajmniej tak mi się wydawało. I w końcu zaczęłam trochę gorzej widzieć. Odtąd z radością noszę okulary korekcyjne. W ferworze walki zapomniałam, że okulary to też rodzaj biżuterii – o czym przypomniała mi Olga. Że nie należy traktować ich jak protezy oczu. Że mogą pasować do stylizacji, do nastroju, że mogą być kropką nad naszym codziennym i niecodziennym „i„.

Jako kobiety musimy wiedzieć, pamiętać, że pod okulary możemy zrobić sobie mocniejszy makijaż i one go schowają, lub złagodzą. Czyli możemy „zaszaleć” troch mocniej.

Moje drugie już, ale nie ostatnie okulary kupiłam w osiedlowym salonie optycznym.

Oprawki z Etnia Barcelona.

A’propos wspierania polskich firm, w obecnym trudniejszym okresie wywołanym wiadomą sytuacją epidemiologiczną, poszukajcie właśnie takich firm, małych, osiedlowych. Ja gorąco polecam Salon Optyczny Progres. Tu dostaniecie dobry serwis, badanie wzroku, profesjonalne doradztwo, wyjście na przeciw różnej sytuacji ekonomicznej, jak trzeba. Salon jest przygotowany do pracy w nowych warunkach – czyli przy wejściu jest bezdotykowa możliwość dezynfekcji, oprawki które przymierzasz są dezynfekowane zanim znowu trafią na półkę. No i jest spory wybór i modnych futurystycznych, ale i klasycznych. Przez to przekrój cenowy też jest duży.

Pierwsze okulary – przeciwsłoneczne, jakie tam kupiłam, chyba ze trzy lata temu, nadal mi dobrze służą. A weszłam do salonu, bo przed nim stała elegancka miseczka z woda dla zwierząt. Miseczka i woda była czysta, czyli codziennie wymieniana. Uznałam więc, że u optyka który dba o zwierzęta – a przecież nie są jego klientami, będę również dobrze przyjęta ja – człowiek. I to okazało się być prawdą.

Nie wszyscy przyjadą do Salonu Optycznego Progres na Karolew do Łodzi. Ale jeśli chcecie w spokoju dostać dobrą poradę, czy serwis, rozejrzyjcie się za małymi pewnie, ale lokalnymi firmami, które to dają.

Okulary – Salon Optyczny Progres.

Zdjęcia – by M.