Jechałam w kierunku zachodzącego słońca. Tak opisałam to zdjęcie na instagramie. Tak zakończyłam zwykły dzień, czyli jego widną część.

 

 

Podróże uwielbiam, nie tylko dlatego, że kształcą. Ale też coraz bardziej lubię swoje, dziwne  miasto. Czasem nawet włącza mi się lokalny patriotyzm. Któregoś dnia musiałam odebrać paczkę, której kurier nie zostawił mi w domu, bo był zbyt szybki. Idę więc wieczorem ulicą, za mną idzie kilku młodzieńców. Rozmawiają głośno oczywiście, no bo im młodszy człowiek, tym większy kłopot ze słuchem (podobno, patrz np. tałe, zbyt głosne słuchanie muzyki przez słuchawki). Jeden z nich referuje:

Słuchajcie, mój współlokator wydaje bardzo dziwne dźwięki, kiedy śpi. Jakieś takie charkoty, warkoty… nie wiem.

Tu, mimo iż to mało grzeczne, zwyczajnie nadstawiłam ucha, bo mam w rodzinie osobę, która z powodu choroby, zdarza się, że ma podobnie.

Ale którejś nocy obudziły mnie jego szczególnie głośne dziwne dźwięki. Postanowiłem wstać i zobaczyć, czy on się przypadkiem nie dusi, czy jak? Poszedłem do jego pokoju, podchodzę do łóżka, a tu wszystko ucichło. Umarł, czy co? – myślę przerażony. Ale postanowiłem zobaczyć czy oddycha. Powoli, bardzo blisko zbliżyłem głowę do jego głowy. I kiedy byłem twarzą tuż, tuż nad jego twarzą – on nagle otworzył oczy… Nie miałem żadnego wytłumaczenia.

Gromki śmiech jego kolegów, ba! a nawet mój, prawie zagłuszył końcówkę jego wypowiedzi, dotycząca tego, że nie rozmawiali o tym nigdy.

To zdjęcie oddaje klimat miasta 😀

A teraz do rzeczy, na dzisieszy outfit, którego głównym bohaterem jest golf w kratkę.

 

Golf, który wydaje mi się być w stylu wintage, z bardzo miłej w dotyku, elastycznej dzianiny, znakomity do spodni, spódnic, dziś połączyłam ze spódnicą. Szara rozkloszona spódnica, w stylu (trącącym myszką) wintage, wydała mi się w sam raz do tego stylu i do pory roku.

Na następnym zdjęciu możecie zobczyć akt mojego patriotyzmu lokalnego. Tym razem objawia się on małym, dyskretnym herbem Łodzi na czapce.

I tę czapkę, nie – te czapki kupiłam w miejscu gdzie odebrałam paczkę. To było wtedy, kiedy usłyszałam wyżej cytowaną historię. Czapki można nabyć na ulicy Janiny (przez 32 lata mieszkania w Łodzi, nie wiedziałam o istnieniu tej ulicy). Ba! Ta właśnie ulica jest miejscem urodzenia naszego młodszego kota Fredka (co by wyjaśniało jego „popapranie” umysłowo – emocjonalne 😉 ). Stamtąd go adoptowwalismy.

Pamiętacie film Nic śmiesznego ? Ta scena właśnie była ispiracją do stworzenia poniższej czapki. A ja nie mogłam się oprzeć, by jej nie kupić. A mój ukochany po prostu mi ją zagarnął.

Koniec historii jednej czapki. 😀

Golf – Greenpoint.

Spódnica – nn.

Szalik – Italian Fashion.

Futerko – nn.

Buty – internet.

Torebka – Butik Iza.

 

Zdjęcia – by M.