Dawno temu, no tak gdzieś ze trzydzieści lat temu, kiedy byłam bardzo młodą dziewczyną, festiwale były bardzo dużym wydarzeniem kulturalnym. Czekało się na nie. Najpierw był Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu, a pod koniec wakacji w sierpniu był Festiwal w Sopocie. Kiedyś tam w Sopocie występowali artyści zagraniczni, ale jedną piosenkę musieli zaśpiewać po polsku. Noo, bywało to różne, i fajne, i zabawne, a czasem trochę żenujące. No ale takie zasady i każdy kto uczestniczył, musiał się czegoś po polsku nauczyć.
Czekało się na te festiwale, m.in. dlatego, że artyści zawsze inspirowali swoim strojem. Kedyś bycie modnym, czytaj: dobrze ubranym nie było rzeczą łatwą. Tak było kiedyś, a teraz jest teraz.
Obecnie, my jako widzowie, słuchacze muzyki i odbiorcy sztuki (w tym również mody, bo przecież artyści ubierają się szczególnie), mamy na codzień ogrom bodźców z tych zakresów. No bo internert, youtube, aplikacje muzyczne itd.
Do dzisiejszego wpisu sprowokował mnie urywek występów kilku artystów na festiwalu w Opolu. I to właściwie nie wykonanie np. piosenki Grzegorza Ciechowskiego przez Margaret (którą lubię) i Sarsę, w moim odczuciu nieudane. Ale strój artystów tam występujących, niektórych artystów.
Nie do końca przemawia do mnie dziwna stylizacja Sarsy, ale jest w niej wiele czynników, które z chęcią zastosowałabym u siebie. Za to Margaret bardzo fajnie wygląda w swojej stylówce. Szerokie spodnie nie robią nic złego jej figurze. A obie razem, świetnie kontrastowały. Słowem: czerń i biel = klasyka.
Kreacje iście sceniczne, lub w stylu happeningowym, bardzo gustone, eleganckie, lub słodkie. Chyba totalnie za duży, ża wielki garnitur do mnie nie przemawia, szczególnie, że kryje bardzo zgrabną sylwetkę. No ale o gustach się nie dyskutuje, a modą należy się bawić.
Natomiast Natalia Nykiel zaskoczyła mnie swoją kreacją. Ale też można powiedzieć że zaczerpnęłyśmy z podobnego źródła. Ale o tym w następnym poście 🙂
Zdjęcia – Internet.
Najnowsze komentarze