Ten zestaw zaczęłam kompletować od wełnianych spodni, odkupionych od znajomej, z metką! Urzekły mnie od początku. Uwielbiam taki krój. Uważam, że spodnie o prostych nogawkach, nawet nieco rozszerzających się na dole, załaniających buty, są i seksi, i eleganckie, i stworzone … dla mnie. Dla mnie, czyli dla kobiet o masywnych udach. Jeśli dodacie do takich spodni buty na wysokim obcasie, to optycznie schodzicie z masywności nóg, na rzecz ich długości. Polecam.
Marynarka z zamszu, w kolorze karmelowym. Ponadczasowa, klasyczna. Będzie pasowała do wielu zestawów ubraniowych. A latem będzie świetnym okryciem wierzchnim.
Bawełniana bluzka w paski: beżowe, białe i granatowe. Opisuję kolory, bo czasem zdjęcia je przekłamują. Dodatkami do tej stylizacji są: brązowa torba, brązowe botki i ni stąd, ni z owąd blado-różowy szal. Szal jest duży, ale na tyle „kompaktowy”, że może być jako zimowa apaszka, lub rozłożony, zarzucony na plecy dawać miłe ciepło 🙂
Spodnie – Turnover, sprzed sezonów.
Marynarka – sh.
Bluzka – Lidl.
Botki – CCC, zimowa wyprzedaż.
Zdjęcia – by M.
Bardzo podoba mi się marynarka. Ciekawa jestem czy takie spodnie pasowałyby do mnie choć akurat tego fasonu się boje. Całość wygląda bardzo dobrze. Pozdrawiam