Październik kończy się w mgnieniu oka. I jeśli ktoś nie „spaceruje” w słusznej sprawie, to dziś może straszy w innym stroju niż ja.

Obecny rok pod każdym względem jest, powiedzmy… zaskakująco inny niż można się było spodziewać. Zwykle bowiem w październiku odbywały się różowe marsze, które miały przypominać nam o świadomości na temat raka piersi. W tym roku jest inaczej.

Mając sporo wolnego czasu, zdarza się, że oglądam telewizję śniadaniową i zaproszona tam ekspertka przytoczyła zatrważające – dla mnie – statystyki. Mianowicie od kwietnia do końca września tego roku o 90% spadła wczesna wykrywalność nowotworów piersi. 90%! To znaczy, że 9 na 10 kobiet nie zbadało się/ nie zgłosiło się/ nie zostało zbadanych… Oczywiście winą za to należy obarczyć przede wszystkim wszelkie ograniczenia okołocovidowe. Ale główny problem to brak dostępności do lekarzy. A przecież inne choroby nie mają urlopu dlatego, że jest pandemia SARS-COV-2.

Dlatego pomyślałam, że w dobie tak dużych zawirowań w życiu codziennym, warto właśnie na koniec miesiąca przypomnieć kobietom i mężczyznom też, w końcu oni z tymi kobietami żyją, o badaniu piersi na codzień. To powinno być tak oczywiste, jak używanie podpasek czy tamponów w trakcie miesiączki. A kilka (np. 5) dni po miesiączce, zbadanie piersi. Dokładne. Przez dotyk dookoła. To może być bardzo miłe dla dwojga zajęcie. A obowiązkowe dla każdej kobiety.

Oops, that’s boobs 😉

Jak badać piersi – znajdziecie mnóstwo schematów w necie, nie będę się tu silić na kolejny. Jeśli nie, to zawsze może (ba! powinien przy każdej wizycie) powiedzieć, pokazać wam ginekolog. Nota bene, ginekolog powinien na każdej wizycie, badanie zaczynać od badania piersi. Czy tak się dzieje kiedy idziecie do ginekologa?

W samobadaniu piersi ważne jest, by nie badać się ok. 10 dni przed miesiączką, w trakcie lub kilka dni po. a to dlatego, iż w tym czasie mogą w piersiach występować hormonalne zmiany w gruczole piersiowym, które są wyczuwalne w postaci guzków. W kilka dni po miesiączce, gospodarka hormonalna zmienia się i guzki (hormonalne) znikają.

Ale żadnego zgrubienia obecnego w całym cyklu miesięcznym nie należy lekceważyć. Z wątpliwościami zachęcam do wizyty u ginekologa.

Nie każde zgrubienie w piersi jest guzkiem nowotworowym. Ale każde zgrubienie wymaga konsultacji u lekarza – ginekologa, onkologa.

Guzek nowotworowy, nawet złośliwy, wcześnie wykryty, jest uleczalny. Obecnie chirurgia onkologiczna stosuje oszczędzające metody leczenia, co oznacza, że znalezienie guzka w piersi nie równa się z odjęciem jej.

W Polsce profilaktyka przewiduje bezpłatne badania mammograficzne, dla kobiet między 50 a 69 r.ż. co 1 – 2 lata. Ale żeby być objętą tą profilaktyką, należałoby się zgłosić na takowe badanie.

Dlatego jeszcze raz podkreślam wagę samobadania piersi, na które nie musimy nawet wychodzić z domu. Niech ten różowy październik zostanie z nami na wszystkie inne miesiące w roku.

A teraz z innej beczki – dzięki Oldze ślusarczyk polubiłam różowy kolor. R ó ż o w y, przed którym broniłam się przez całe życie. Przez który awanturowałam się z moją św. pamięci mamą. Pamiętam jak poszłyśmy wybrać sukienkę do ślubu cywilnego (dawno, dawno temu, brało się dwa śluby – cywilny i kościelny). No i mama widziała mnie w różowej prawie-bombce, bo wielofalbaniastej tiulowej … nawet nie wiem jak to określić jednym słowem – sukience. A ja wywrotowa i uparta córka wyrodna, nabyłam drogą kupna błękitną, wielowarstwową, artystyczna bo nie równą, powiedzmy sukienkę, która działała mojej mamie na nerwy tak, że wracałyśmy do domu razem ale osobno. Bo ja szłam ok. 2 m. przed nią (i nie było Covidu). A ona za mną, prawie całą drogę złorzecząc na mój zły gust, bo: co to za panna młoda, która wygląda jakby ją sfora dzikich zwierząt napadła i poszarpała! Jaki to wstyd! Jakby nie mogła normalnej sukienki kupić, jak człowiek cywilizowany. Tylko jak obszarpaniec jakiś… Jak nie ma się w co ubrać to się ślubów nie urządza!… I tak bez końca.

BTW – ciekawe co ona by na dzisiejszy mój strój powiedziała? Myślę, że: a nie mówiłam?! A może co powiedziałby o mnie psychiatra? 😀

Tak czy tak, Olga swoimi wykładami o koloroterapii, odczarowała dla mnie różowy kolor. I czuję się w nim dobrze. Widocznie dorosłam do niego. Albo, przepracowałam pewne sprawy (ale to temat do innego posta)…

Tak czy tak. Niech różowy październik zostanie w naszych głowach i piersiach przez cały rok.

jUUmper – sweter-płaszcz – MUUkreacje.pl

Bluza komiks, spódnica ołówkowa komiks – MUUKreacje.pl

Nerka komiks – MUUKreacje.pl

Rajstopy melanż ciemnoszary – nn.

Buty – Wojas.

Zdjęcia – by M.