Powoli – nie! szybko jak nie wiem co, moje życie wg własnego rytmu biologicznego dobiega końca. Innymi słowy – urlop się kończy.
I znowu zacznie się poranne wyrywanie budzikiem ze snu o chorej godzinie (5:40). A i tak nie mogę zdążyć na tę cholerną 7:00.
W tym względzie przychylam się do poglądu Olgi z MUUkreacje, że osoby typu „skowronek”, czyli ci co to nad ranem spać nie mogą, wstali o swojej wczesnej, chorej porze i poukładali świat po swojemu. Uznali, że nie w porządku są ci, co jeszcze śpią. Nie biorąc pod uwagę tego, że różnimy się od siebie jako ludzie i zewnętrznie, i wewnętrznie, i osobowościowo itd. To tak jakby oczekiwać od tych, którzy mają zielone oczy, by ich nie mieli, by zmienili je na niebieskie, albo chociaż nazywali je niebieskimi. I w ten oto sposób osoby, które spały długo – bo np. pracowały w nocy, jak skowronki chrapały – czyli „sowy”, wstały i wyszły do świata. A ten poukładany od kilku godzin przez skowronki mówi im, że od samego wstania są nie w porządku, że są nie na czas, że się spóźniają, że nie szanują innych przez to, że zawsze…, że nigdy…
I w ten oto sposób znaczna część społeczeństwa została „wyeliminowana z gry”, ze współzawodnictwa, bo przecież się spóźniła.
Można też inaczej/mądrzej podejść do tematu. Naukowcy już to zrobili. Nazywa się to prokrastynacją. Nie mam na myśli bycia sową, ale ogólnego nie panowania nad czasem, odkładania różnych czynności na ostatnią chwilę, co może prowadzić choćby do spóźniania się. Bo ono może być składową prokrastynacji.
Wracając do rzeczonej sowy – myślę, że skowronki nie wiedzą, albo nie zastanawiają się nad tym, albo mają to w nosie dlaczego sowy niechętnie wstają wcześnie. A to jest nic innego jak to samo co sprawia, że skowronki nie są w stanie myśleć, pracować, czy po prostu funkcjonować po 22-ej. I dokładnie tak samo mają sowy wcześnie rano.
Zastanowiwszy się muszę przyznać, że sowy od dziecka są tresowane do wczesnego wstawania i innych niezbędnych norm, a jak są to sowy prokrastynujące, to do punktualności ogólnie. Na szczęście z nieznanych mi przyczyn, mnie tresura pod tym względem ominęła w dzieciństwie. Uff…
Nie znaczy to, że mogłam przychodzić np. do szkoły, jak się wyspałam. Ale też lata funkcjonowania wbrew mojemu zegarowi biologicznemu wcale nie wykształciły w moim organizmie nawyków wczesnego wstawania. Na moje szczęście w moim domu (kiedy byłam dzieckiem) nie było niewolnictwa zegarowego. Co nie znaczy, że nie przekazano mi żadnych wartości. Bo wiem jak funkcjonuje społeczeństwo, instytucje itd. Wiem gdzie należy być na czas, ale nie chcę być niewolnikiem owego czasu. Nie zgadzam się na to, by moja punktualność lub nie, była wyznacznikiem mojego człowieczeństwa.
Lata życia w społeczeństwie dały mi możliwość pozwolenia sobie na niepiętrzenie stresu związanego z punktualnością. Tam gdzie muszę być na godzinę, to jestem, np. na pociąg, na wykład. Gdzie wiem, że ta godzina ma znaczenie, bo system musi działać „na sztywno”, to staram się dostosować. Ale tam gdzie nie jest to sprawa najwyższej wagi – odpuszczam. Odpuszczam nie na zasadzie, że spóźniam się godzinę, czy kilka dni.
Ale jeśli ktoś zaprasza mnie na obiad na określoną godzinę i ta godzina jest w tym spotkaniu rzeczą najistotniejszą – odpuszczam. Dziękuję i odmawiam. Nie powinnam być spięta w sytuacji, gdzie będę na cenzurowanym o każdą setną sekundy. Sama też nie przepadam za sytuacjami, kiedy goście którzy mają być u mnie o określonej godzinie, przychodzą wcześniej – no bo ci punktualni zwykle są wcześniej. A przecież przez te ostatnie 5 min. mogłabym się „robić na bóstwo”, by gości nie witać w przysłowiowych wałkach na głowie, albo z łazienki (gdzie te wałki w popłochu zajmuję).
Nie lepiej zatem zluzować trochę? Nie szukać problemów tam, gdzie ich nie ma?
Lasy płoną, globalne ocieplenie postępuje w takim tempie jak skowronki o poranku, pandemia jest nie do końca opanowana, ziemia zaśmiecona tak, że aż głowa boli, a tu w sytuacjach, które powinny być dla nas przyjemnością (mówię o spotkaniach towarzyskich), albo po prostu miłe czy zwyczajnie bezstresowe (jak praca) jesteśmy gotowi do linczu o 1 – 2 min.?
A podobno: nic nie muszę, ale mogę wszystko, jak głoszą hasła na moich ulubionych ubraniach.
Nie muszę poddawać się dyktatowi sztucznie stworzonych zasad dla podkreślenia ważności zasadotwórcy w jego własnych oczach. Mogę za to żyć tak, by być tak wolną od niepotrzebnego stresu, jak to tylko możliwe. Mogę być sobą, bo chcę.
A co Ty możesz, a czego nie musisz?
Legginsy i leav – MUUkreacje.pl
Zdjęcia – by M.
Z dedykacją dla wszystkich sów.
„Skowronek”
https://www.youtube.com/watch?v=QhdQ5nY8kIc
Ktoś nie śpi aby spać mógł KTOŚ.
Gratuluję gustu muzycznego, nA POWAŻNIE. 🙂
o kurde wlasnie stwierdzilem
ze ze slów zaczynajacych sie na „prok”
to znam tylko „prokreacja (-__-) wstyd !
Mnie jest wlasciwie wszystko jedno Zależy od towarzystwa.
mogę byc sową jak jest fajnie mogę skowronkiem ale wolalbym rzadziej
Ale napewno moj pies jest skowronkiem ;-)odjechany jednoślad Agnezja 🙂
Dziękuję. Jednośladu tegoż szukałam … chwilę. Mój Luby nazywa go krową, a przecież to taki zgrabny rower 😀 Co do słowa na „prok” to jeszcze trochę by się znalazło: prokurator, proksymalny, prokalcytoniny… itd.
A ja zdecydowanie wieczorem mogę się poskowronkować. 🙂
A, no i proktolog oczywiście 😀 😀
prokurator i proktolog!!!! zestaw dla orlow
o ja prokreuje! 🙂
No, ani z prokuratorem w tle, ani z proktologiem nie będzie się miło prokreowało ;-D Proponuje zmienić tych towarzyszy 😀 😀
Pani Agnezjo musze powiedzieć że ma Pani
naprawdę rzadko spotykaną umiejętność
nadawania tytułów swoim felietonm.
Tak troche przekory słownej.zabawy rytmem
słów.Taktem.Swietna zabawa.Gratuluje Pani.
Dziękuję (tu dygnięcie).
Witam gawiedź.
Osobiście odmeldowują się jako „Sowa” ale chce dodać, ze mam szeroko wywalone czy jestem w klatce kiedy śpię.
Pozdrawiam Orła (Agnezje) i resztke.
Witam Pana Sowę z plemienia Orłów 😀
Dla wszystkich małej wiary, którzy myśleli, że
Na poważnie wyłga się w komentarzu tekstem
(skądinąd niezłym) piosenki, poezja:
Raz skowronek spotkał Sowę
Co ty Sowo opowiadasz
I zwierzętom wciskasz mowę
O swych klatkach ciągle biadasz
Wszak powszechnie tutaj wiedzą
Ze to mnie do klatki pchają
Śpiewaj ptaszku tak powiedzą
Potem siedzą i słuchają
Twoja klatka a gdzież ona
Z liści z wiatru ktoś ją zrobił
I wygląda jak ambona
Sową noc tak przyozdobił
Miła Sowo właśnie wstałem
Zróbmy duet o tym czasie
Jeszcze nie abdykowałem
Parę treli mam w zapasie
Ptaszku miły Sowa huczy
Ja talenty różne miewam
Coś mi zagra czasem buczy
Ale teraz właśnie ziewam
Sowo piękna podrzuć bity
Ja melodię jakąś złapię
Z tego będą megahity
Już na dole niedźwiedź sapie
Trzy niedźwiedzie chyba widzę
Mówi sowa ciut zdziwiona
Nie skowronku ja się wstydzę
Siedzę tutaj jam chroniona
Tak ten ptasi rap niedoszły
Co jest ciszą jak amnezja
I niedźwiedzie sobie poszły
Obudziła się Agnezja
Agnezja się obudziła
i w półśnie przetarła oko,
leniwie się przeciągnęła…
Ktoś mnie wzywał? Kto? I po co?
Skowroneczku mój najmilszy,
ze mną rapu się zachciewa??!
przecież sowa to nie wilcy,
inna we mnie nuta śpiewa.
Mam dni, w których
bosa nowa wymrukuje ciepłe nuty,
bywa czasem taka pora,
że i jazz święci tryumfy.
Wolę w rocku stanąć z gardą
przy basowej zedrzeć gardło,
zamiast w rapie bić się z dykcją.
Rap i sowa – pachnie fikcją.
Ale Skowron, przyjacielu,
nie łam piórek, nie trać wiary,
z naszą nutą z nurtów wielu
i niedżwiedzie ruszą w tany.
Aż dzień z nocą przyszły wreszcie
Ten ptak tutaj ten w areszcie
Z tych dwu wierszy morał taki
Podziobały nam się ptaki
Śpiewów tu nie będzie wcale
A te spory to detale
Ważne kto tu pięknie śni
„Stary niedźwiedź mocno śpi”
Nikt tu z nikim się nie dziobie,
ot, po prostu, to różnice
tak natura radzi sobie,
by nie zjedli się ptaszkowie.
czesć Agnezja nooo nie wytrzymam!!!
co ja widzę co ja slysze ktoś tu komus wiersze pisze! nie no
Wodzu wielki szacun wielki szacun, A nie mówilem ze
blog stad dotat jest….mowilem Wam.
Potrafi Wodzu zaskoczyc oj potrafi. O ja prokreuje i te
niedzwiedzie to jak nic o nas jest! Zaorane 🙂
Agnezja skad ty tego na poważnie wytrzasnelaś, bo u nas wiadamo ze go psy nasze wytropiły 🙂 🙂 🙂
Jakby to powiedzieć …, Pinczer – z przydziału Go (Na poważnie) kiedyś dostałam i okazało się, że z każdym rokiem ten zaaranżowany związek psycho-literacko-porozumieniowo-kumaty nabiera mocy, wagi i wartości. 🙂
Dzien dobry Pani Agnezjo.Miło Panią widziec.
Widzę takze nowy komentarz w takiej formie
ktorej tutaj jeszcze nie widziałem nawet zaryzykowałbym
że jeszcze nigdy nigdzie.Bardzo on sympatyczny taki uroczy.
Zdaje sie że i niedźwiedzie się kojarzą.Zrwócę się do Na poważnie
jeśli mi Pani pozwoli.Wodzu niski poklon w twoją stronę
Potrafisz zadziwić.Czyli”Jeszcze w zielone gramy””
Ukłony i pozdrowienia.
Komentarz sam, ale i w formie i mnie „wyjął z siodła”, wprawił w emocjonalne zdumienie, że zaniemówiłam na chwilę.
no napisałem ze żaorane.
a gdzie tam,Tutaj jakieś dwie glebogryzarki na
ubite pole wyjechały no bravo bravossimo!!!
jak dla mnie suuuper jest ja nie zmam wielu takich miejsc w necie
gdzie się towarzystwo wierszem porozumiewa
Ale uwaga!!! Koledzy komentatorzy poczytajcie sobie uwaznie i sie nie dajcie zwieśc
Agnezja i Na poważnie sa w zmowie!!!
Sezon na niedzwiedzie rozpoczety!!!!! UCIEKAJMY 🙂 🙂 🙂
aha jeszcze Agnezja do twojej odpowiedzi skad sie wodzu wział to ci zazdroszcze
Bo jedyny przydzial jaki mnie ucieszyl to na malucha 🙂 dawno temu i z latami predzej tracil na wartosci
Zreszta na mocy tez tracił 🙂
Pani Agnezjo ta wymiana z Na poważnie jest budująca.
Naprawdę jestem pod wrazeniem.No ale nikt inny tylko
ja pozwolilem sobie w jednym z komentarzy zwrocić uwage
czytelników,że tworzy Pani z wodzem niespotykany tworczy
duet.Pani teksty i jego komentarze czyta sie świetnie.Ale zapewne
nie jestem jedyny który to dostrzega.Chyba nawet Pan pinczer
o tym gdzies wspominał.No i jak widze ta tajemnicza historia
z przydziałem i relacja opisana w taki oczywisty i ładny sposób.
Szanowni Państwo czapki z głów.Pozdrawiam autorów i czytelnikow.