Siedlisko Sobibór zobaczyłam w programie Doroty Szelągowskiej – w powtórce chyba. Oczarował mnie zarówno wygląd, jak i historia właścicielki, pani Ewy. W związku tym zaraz znalazłam w necie i postanowiliśmy sprawdzić organoleptycznie, czy w takich przypadkach telewizja aby nie kłamie?
Obejrzałam na stronie Siedliska Sobibór chyba wszystkie zdjęcia, wszystkich domków, czytałam, obmyślałam… i swoje zapotrzebowanie zredukowałam do 2. A o reszcie zadecydował termin i moje umiłowanie do kolorów.
Na dzień dobry, w saloniku Kolorowego zawrotu głowy – aby nazwie stało się zadość – czekało na nas jako dorosłych, koneserskie przywitanie. Palce lizać :-p Bo wszystko jest dla ludzi, byleby z umiarem.
I odpoczynek czas zacząć 🙂
Zatem, jeśli szukasz totalnego spokoju, ciszy przerywanej ćwierkotliwą mową ptaków, stukaniem dzięcioła, bzyczeniem owadów to jest to miejsce dla dla ciebie.
Po miejskim zgiełku, ciągłej presji czasu i konieczności bycia szybciej, więcej i jeszcze trochę bardziej, bo inaczej … co? Nie wiem. I po jakimś czasie, kiedy już czułam, że łeb mi rozerwie, to miejsce do którego na króciutko, nawet chyba wbrew wszystkiemu postanowiliśmy pojechać, uradowało moją skołataną duszę…
W Siedlisku można wykupić posiłki. Są one przygotowywane na miejscu, z tego czym bogata jest okoliczna ziemia. Smaczne, zdrowe, pięknie podane w postaci szweckiego stołu. Wiem, bo kosztowaliśmy obiadokolacji w dniu przyjazdu.
Ale dla takich jak ja – spragnionych spokoju i braku ludzi – w domkach jest możliwość przygotowania posiłku samemu. Mam na myśli wyposażenie ich w kuchenkę, lodówkę, naczynia i sztućce. I bardzo cieszę się, że my wybraliśmy akurat tę wersję, biorąc pod uwagę oprócz moich potrzeb, również naszą odwróconą dobę – inaczej umiłowanie do spania długo, do siedzenia w nocy tegoż samego. Już samo określenie godzin, w których wydaje się posiłki (co jest oczywiste w zbiorowym żywieniu) powodu u mnie niechęć.
Ale, że nie samym chlebem żyje człowiek. Może on obejrzeć okolicę, jakże inną od miejskiej, czy takiej wioskowej, do której jesteśmy przyzwyczajeni na codzień.
Oprócz nowego budownictwa, we wsi Sobibór można zobaczyć wciąż i takie.
Okolicę dobrze jest – jeśli ktoś lubi – zwiedzać jeżdżąc na rowach. Jest tam dużo ścieżek/szlaków rowerowych. Dobre drogi. No i „błogosławiona” cisza, w którą aż głupio wdzierać się z pięknym w innych okolicznościach, głośnym rykiem silnika.
Wracając do Siedliska – jeśli przeglądając ofertę, ceny wydadzą ci się wysokie wiedz, że w naszej opinii (mojej i mojego Lubego) wszystko tam jest warte swojej ceny. Nasz domek wyposażony i wykończony był z taką dbałością o szczegóły, pieczołowitością, że nie było do czego się przyczepić.
W zasadzie to nawet informacja z prośbą o uszanowanie innych wypoczywających oraz odwołująca się do szacunku dla matki ziemi (mam na myśli apel o ekologiczne zachowywanie się, segregację odpadów itd.), nie jest tak bardzo potrzebna, choć jest bardzo dyskretna. Bowiem osoby nie zachowujące w/w zasad chyba po prostu źle by się czuły w takim miejscu.
Poza wszystkim, to i pora i region może taki (wiejski), że aż roi się tam niemalże od bocianów, których widok uwielbiam. Nie zrobiłam im jednak żadnego zdjęcia, bo … jeśli nie byłam za kierownicą, to gapiłam się na nie jak zaczarowana. A myśl tym, że mogłabym zrobić zdjęcie przychodziła za późno.
Ale, żeby nie było zbyt prosto, to – zwłaszcza kobiety, uważajcie – w Siedlisku, syn pani Ewy, przy współpracy produkuje ekologiczne kosmetyki.
Można je kupić. Ale zanim się zdecydujesz, będąc na miejscu, możesz otrzymać próbkę.
Po pierwsze kupiłam – po wypróbowaniu – dezodorant (!) Naprawdę działa. Nie zatyka porów. Pięknie pachnie – jeśli chcemy. Ale są tam specyfiki przeciw ukąszeniom przez komary, maść nagietkowa, olejki do ciała, musy do ciała, perfumy, naturalne odświeżacze powietrza (np. różany, melonowy), mydła, świeczki… A w przygotowaniu kremy do twarzy i chyba coś jeszcze, ale nie zapamiętałam.
Za to zachwyciłam się tym miejscem. Podejściem do gości, bo okazuje się, że można zrobić tak, by gość czuł się totalnie zaopiekowany, bez jednoczesnego kontaktu z personelem ośrodka.
Na szczęście część domków jest całorocznych. Można więc tam zagościć o każdej porze roku. Do czego zachęcam. Ba! Gorąco polecam.
Miejsce – Siedlisko Sobibór.
Ciuszki – MUUkreacje.
Zdjęcia – by M. i moje
Aż chciałoby się Puszkina zacytować:
„Charaszo w dierewnie lietam, pachniet gównam i kanfietam”
Gdyby nie podwoje, ba „potroje” nawet, do recepcji prosto z Ritz’a. Jak portal do odpustu win wszelakich dla miastowych, jak promesa harmonii i sielskości.
Ten granitowy, panoramiczny podjazd, jak dukt dla znużonych, zgnębionych i zgaszonych.
No i… fotowoltaiczna strzecha – przynajmniej daje ufność, że internet zaskoczy.
Czy ktoś jeszcze pamięta ten wierszyk?:
Wsi spokojna, wsi wesoła!
Tyś jest raju miłą szkołą,
Na twym sielskim czystym łonie
Martwy duchem też odpocznie!
W miękkiej trawie się położy
I zgiełk miasta nie przysporzy
Żadnych zmartwień, lęków żadnych,
Ni też jadu bestii stadnych.
W takim niebie z Matki Ziemi,
Na dziewiczej tej przestrzeni,
Wśród zbóż złotych, przy ruczaju,
W szumie lasu w słodkim gaju –
Człek tulony wiatrem świeżym
Słuchać będzie ptasich śpiewów.
Lotni bracia tak wieś chwalą…
A ktoś obok gnój wywalił!
No jakbyś tam był, Na poważnie. Bo swojskie zapachy wyrywały z letargu nasze nozdrza codziennie. No ale to jest nieodłączny element wsi, życia.
Dzień dobry Pani Agnezjo.Tak myślałem,że po powrocie
z urlopu pierwszy Pani wpis będzie raczej ze tak powiem
komiksowy.To znaczy że dobrze Pani odpoczęla.No i sił
wystarczy na kolejne tygodnie.Wodz przytoczył dobry
cytat.Osobiście po wypoczynku najbardziej obawiałem sie
tego „jadu bestii stadnych”.Ciesze się ze Pani wróciła
i pozdrawiam.
Dziękuję. Miło mi, że Wasza loża czytelnicza czeka na mnie 🙂
Na ile sił wystarczy, to zobaczymy. Ale odpoczynek był taki jak chciałam. Postaram się go zatrzymać ile się da.
o Agnezja wrociła 🙂
i bardzo dobrze’
Pilnowalismy żeby niczego nie ukradkli
a ja z tego zestawu to poprosze hamak!
No i jeszcze żeby mnie w taki sposob
witali codziennie a najlepiej co godzine 😉
To wypocznę
(aha i na porzegnanie tez mnie moga przywitać!)
No, gdyby tak cały czas serwowano takie gustowne napitki, to trzeba byłoby na inne wczasy wyjeżdżać (co to się zaczynają na 2 x pierwszą literę alfabetu).
Witam Agnezje i kolegów z LOŻY (brzmi doniosle).
Ja na urlopie. W zakresie powitań jestem niezależny i samorządny. Na wszelki wypadek witam się codziennie (bo nie ma pewności, ze zrobiłem to wczoraj).
Pozdrowienia dla Agnezji, kolegów i Pan, które nas czytają z ukrycia.
Życzę owocnego wypoczynku, panie Kawoszu88. 🙂
Wnosząc po dominującym wątku komentarzy
kolegów zasugerujmy Agnezji temat kolejnego
posta: „Fabryka win i wódek – wycieczka z degustacją”.
Wtedy dzioby nam się nie zamkną.
Nie byłam w takowej, nie mam więc opinii. Innymi słowy nie mam nic do powiedzenia na ten temat. 🙂
Agnezja bez dystansu – rzeczywistość pourlopowa powróciła i drzwiami trzaska.
Otóż Agnezjo, znam kilku takich, którzy Cię tam na własnych ramionach zaniosą.
Wystarczy słowo.
Kto powiedział, że bez dystansu? Każdy się na czymś zna, a na czymś nie. Internet jest pełen ekspertów od wszystkiego, bo są. Nie chcę stać w tym samym szeregu. Ot, co.
A i jedna jaskółka/wizyta wiedzy nie czyni 😉
Na razie dwukółkę obstawiam, co wyklucza degustację. Bo obawiam się, że samo oglądanie to za mało 😀
i tu masz racje wodzu
dzioby nam sie nie zamkna bo je będziemy moczyli
🙂 🙂 🙂 😉
gdzie tam Agnezja w fabryce wódki gdzie……… w fabryce
cukierkow albo na wybiegu modowym gdzies
to tak!
Żart pozostanie żartem. Nikt nie oczekiwał rozwiązania „Problemów gorzelnictwa polskiego na przełomie XIX i XX wieku”. Między „wiedza o wszystkim” a „ciekawością wszystkiego” jest przepaść.
Nie dam się nabrać Agnezji. Ciekawość życia i zachłanność na emocje, które niesie trudno zamaskować. Ale głupi żart z sugestia tematu kolejnego felietonu mógł naruszyć jej niezwykle silne poczucie autonomii. Zapewne Agnezja nazwałaby to „przestrzenią prywatności”.
Ale oczywiście autor tych słów, z deficytem genów sumienia i wdzięczności może się mylić – wszak nie zna się na wszystkim. Zwłaszcza na kobietach. Na szczęście dla niego wszelkie deficyty w tym zakresie próbuje nadrabiać wyobraźnia.
No i proszę.Alkohol nawet w slowie pisanym moze być niekorzystny.Widzę
ze obniża nastrój.Moze nawet niechciane emocje.Ale Pani Agnezjo(ito bez
falszywej meskiej solidarności) trochę rozumiem Na powaznie.On nas nie przekonywal
do Pani bloga.Naprawde nie.
Pamiętam jak powiedzial(pamieć mam słaba) ale coś takiego: Kobieta niezwykła.Ciekawa
wszystkiego.Potem spojrzał z politowaniem na nas i dodal ze Nawet wami
sie zainteresuje.Czy cos takiego.Troche rozpaplałem.Wodzu wybacz.
I jeszcze dodam Pani Agnezjo ze my jestesmy juz raczej jesiennymi jaskołkami.Takimi na deszcz.
Ależ, ależ… drogi Panie Sławomirze, niektóre jaskółki nawet jesienią mają coś ponadczasowego – błyskotliwy intelekt. A co do alkoholu, który lubię podegustować, to nie chciałabym by nawet dysputy o nim nie dominowały żadnej z płaszczyzn mojego życia, nawet tych wirtualnych 🙂
Zaś co do tego jak mnie postrzega Na poważnie, jest mi bardzo miło, choć nie wiem czy nie przesadza rozpowiadając o mnie tak zacne rzeczy. Dziękuję Na poważnie.
Przepraszam jeszcze na chwilę ja.Chciałem podziekować Pani
zxa takie miłe słowa.Czuje się wyróżniony.Bardzo mi miło.
Ale nie chcialbym żeby miała Pani nieprawdziwy obraz
Na poważnie.On niczego nie rozpowiada.A napewno nie o Pani.
to bardzo dyskretny facet jest.Jeśli chodziłoby o mnie
to mogę z nim konie kraść.Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa.
Spoczko, przecież jesteście Panowie gentelmenami, to nie rozpowiadacie, nie plotkujecie… no może wymieniacie informacje. A cytując klasyka: niech mówią, byleby nazwiska nie przekręcali.