„– Takie posty upewniają nas w tym, że w kolejnych latach Polska wciąż utrzyma się na zaszczytnej pierwszej pozycji w rankingu Światowej Organizacji Zdrowia, który mierzy, ile nastolatek w danym kraju uważa, że są za grube. W Polsce to już ponad 60% piętnastolatek i ponad 30% jedenastoletnich dziewczynek.”
To jest oczywiście fragment artykułu w jednym z plotkarskich mediów – w Aszdzienniku.
Spontanicznie postanowiłam napisać, bo bardzo mnie poruszył..(?) Nie! Wysadził mnie z mojego krzesła spokoju! Mówię tak, bo pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to: jak to dobrze, że nie mam bardzo młodej córki, która po przeczytaniu takiego „newsa” przestałaby może jeść, no bo skoro Ewa Chodakowska na tym totalnie płaskim brzuchu ma tłuszcz..(?!) i nazywa siebie świnką. To jak powinna mówić o sobie normalnie wyglądająca dziewczyna czy kobieta z naturalnymi krągłościami, mieszcząca się we właściwym BMI? – hipopotamica? słonica?… itd. No równia pochyła do samobójstwa.
Tak właściwie to jestem zawiedziona taką postawą celebrytki (może w ten sposób domagającej się uwagi, komplementów, czy zaprzeczeń takiego widzenia swojej osoby). Zawiedziona i zniesmaczona, bo ta kobieta wie, że rzesze młodych kobiet i dziewcząt „spija z jej ust” wszelkie słowa. Zatem dobrze byłoby, by krzewiła zdrowy styl życia, zdrowy wygląd i dobrze zbudowaną sylwetkę osoby, która odżywia się w sposób zbilansowany. Zbilansowany, to nie znaczy woda i sztuczne odżywki, zawierające tablicę Mendelejewa.
Czy naprawdę w/w znane kobiety w takim wydaniu wagowym Wam się podobają? Niewiarygodnym jest, że Ewa Chodakowska, będąca chodzącą reklamą swoich fitnessowych zachowań i spec-żywienia, „jojczy” w necie, że utyła. Czy Ewa Chodakowska zdaje sobie sprawę jak wygląda ciało osoby, która przez rok cały nic nie robi, w sensie w ogóle nie ćwiczy? Bo na pewno nie tak jak jej ciało na zdjęciu.
Nie jestem zwolenniczką otyłości. Sama u siebie widzę wiele niedoskonałości, ale nadmiernej chudości nie lubię. Może dlatego, że poznałam czym jest anoreksja – w sytuacji zawodowej – i wiem jak łatwo wpadają w takie sidła bardzo młode osoby. Młode, u progu życia, kiedy to najważniejszą częścią życia i opiniotwórczą jest otoczenie. Wtedy wszelkie mody, trendy, wyznaczniki grup rówieśniczych są jak wyrocznia. I wystarczy jedno zdanie wypowiedziane (może nawet i żartem) przez ukochanego chłopaka, że: masz takie grube uda. I nic więcej się nie liczy, nic więcej dziewczyna nie słyszy, nawet togo, że w drugiej części zdania złożonego on powiedział: i dlatego mi się podobasz, bo ja lubię dziewczyny o takich mocnych udach.
Dziewczyny, kobiety, córki i matki córek, nie dajcie się zwariować. Dbajcie o siebie bez „zabijania się” na siłowniach, bez głodzenia, bez wspomagaczy powyższych. Wasze życie bez tego też ma wartość.
Zdjęcia – Internet.
Czemu celebrytki nie piszą o tych kobietach które chcą zwyczajnie przytyć,zawsze byłam zbyt szczupła i ciężko mi zdobyć kilogramy .Nie lubię gdy ktoś mi mówi „O dbasz o linię!” gdzieś mam linie, chcę być zdrowa i silna i niech celebrytki nie pisza ze jak są chude to czują się szczęśliwe
Anila, masz absolutną rację. Każda z nas jest inna, jedna ma problem, by kilogram zdobyć inna ma problem, by choć trochę zrzucić. ale pomiędzy tymi kilogramami jesteśmy ludźmi, czujemy, myślimy, stresujemy się, katujemy – jedzeniem, niejedzeniem… A życie ucieka. Jeśli ktoś otrze się o chorobę, czy inne trudne przeżycie, zaczyna inaczej patrzeć na te sprawy.
Ale takie celebrytki najbardziej trafiają do dziewczynek, do młodzieży, która poza domem szuka inspiracji, idoli… może i akceptacji, poklasku. I tu widzę problem, kiedy młode, chude jeszcze ciałko przyszłej kobiety zostaje poddane jakimś chorym wyrzeczeniom dietetycznym, morderczym treningom… I anoreksja gotowa.
Dlatego celebrytki powinny zrozumieć jak wielki wpływ mają na zdrowie młodych dziewczyn