Z deszczową pogodą niezmiennie kojarzy mi się i czasem przypomina taka anegdota z dzieciństwa. Otóż jako mała dziewczynka, mieszkałam u dziadków na wsi, którzy mnie wychowywali. Głównie w zimowe wieczory dziadek spotykał się ze swoimi kolegami i grywali w karty. Wtedy też snuli różne, arcyciekawe dla mnie, małej dziewczynki opowieści. Jedna z nich była o tym, że za ich dzieciństwa, czyli na początku XX wieku, medycyna nie była na wysokim poziomie (wg nich – dziadka i jego kolegów), a na pewno nie była dostępna dla wszystkich bez wyjątku, w tym dla dzieci. I te ostatnie często chorowały i umierały na suchoty.
Nie wiedziałam co to suchoty, ale wiedziałam, że nie chcę na to cierpieć. Postanowiłam więc w swoim dziecięcym rozumku i wcieliłam w życie, w danym roku od wiosny, przez lato i jesień, w każdy deszczowy dzień wychodziłam na dwór i biegałam, pląsałam po największych kałużach… Kiedy podczas kolejnej takiej eskapady spostrzegła mnie babcia, w trosce o sandałki (bo zażywałam owych „kąpieli deszczowych” w pełnym rynsztunku, jak było chłodno to i w kurteczce, czy sweterku) i zapewne moje zdrowie, zabroniła mi moknąć bez sensu. Możecie sobie wyobrazić jakie było jej zdziwienie, kiedy wyjaśniłam jej bardzo poważnie, że: ja tak muszę! Muszę się namoczyć, bo nie chcę umrzeć na suchoty.
Myślę, że i dziadkowi dostała się reprymenda za te opowieści. Ale to była nie pierwsza i nie ostatnia.
A tymczasem wakacje się kończą, buuu… Wieczory coraz chłodniejsze. I często kurtka czy inne wierzchnie odzienie staje się niezbędne. No i powoli zamieniamy klapki, sandałki na obuwie zakrywające stopy. I dziś przedstawię Wam buty w typie mokasynów, w zwierzęcy print, taki jesienny must have.
Niezwykle wygodne, miękkie, ze skórzaną wyściółką w środku.
Buty w zwierzęcy wzór – Lanqier Comfort, podobne tutaj, czy tutaj, lub tu, albo i tutaj.
Zdjęcia – by M.
Jeśli Pani Blogerka Agnieszka będzie chętna przypomnieć sobie spacery w deszczu to jestem chętna ?Od lat wychodzę na deszcz bez parasola , pozwalam otulać się kropelkami kroplami strumieniami deszczu .Zawsze uważałam że jest w tym jakaś zmysłowość …a co dopiero taniec w deszczu !!!!polecam w zwiewnej sukience ?
Teraz to już praktycznie nie wychodzę popląsać w deszczu, bo włosy mi się skręcają 🙂 Ale… nie mówię nie.
No tak włosy wtedy są nieposłuszne
A moje to już szczególnie. Choć teraz w okresie – dla mnie – wakacyjnym, w ogóle nie przeszkadza mi ich niesforność. One też niech mają wakacje 😉