Pozostając w skandynawskim typie wzornictwa, w tym roku sięgnęłam po norweską nutę. Na pewno znacie zespół A-HA, który cieszy nasze uszy, dusze od ponad 30-tu lat.

Niedawno mój Ukochany pokazał mi ich koncert unplugged z 2017 r.  –  zobacz sam/a

Zaczarował mnie. Uważam, że Morten jest o wiele bardziej przystojny, niż ponad dwadzieścia lat temu, …sss… 😉

Tak bardzo mnie oczarował ten koncert, że na pewną okazję postanowiłam kupić go na płycie. Okazał się to być trzypłytowy album vinylowy. Wszystko poszło jak trzeba – zamówiłam przez internet, zapłaciłam, wyliczyłam tak, że album powinien przyjść w bardzo bliskiej okolicy owej okazji.

No a że dzień wcześniej przyszła przesyłka, której sie nie spodziewałam, to po powrocie do domu sama się wysypałam mówiąc: „uuu… to nie to”.

I się zaczęło: a co to miało być, co zamówiłaś, ale powiedz, no powiedz, i powiedz…

– Zamówiłam niespodziankę – odpowiedziałam zniecierpliwiona.

– Jaką niespodziankę? Co zamówiłaś? No powiedz… – mędziła moja połówka – ja to ci zawsze mówię, a ty taka jesteś… no powiedz, proszę cie, będę się teraz denerwował… – i tak w kółko, jak małe dziecko.

– Nie masz się czym denerwować. To miła niespodzianka.

Ale, że mędzeniu, marudzeniu itp., nie było końca w końcu postanowiłam uchylić rąbka tajemnicy.

– Płytę kupiłam.

– Jaką płytę?

– Winylową.

– Ale jaką?

– Czarną.

– Kurrrr…! Ale jaką? jakiego zespołu, czy z jaką muzyką?!

– Taką czarodziejską.

– Jaką czarodziejską?!

– No taką, że jak będzie grała, to będzie się tak szybko kręciła, że powstanie laska hologramowa, zejdzie na podłogę i będzie np. tańczyć, czy co tam chcesz.

– Co?? Jak będzie się szybko kręcić? Przecież winyle kręcą sie w dwóch prędkościach – albo 33, albo 45 obrotów na min.

– No co. Będzie się szybko kręcić – improwizowałam już na całego – bo pod spodem ta płyta jest pokryta takimi mikrobotami. Pamiętasz, jak oglądaliśmy taki film, taką kreskówkę, o chłopaku, który z takich mikro-cząsteczek budował różne rzeczy? I spód tej płyty jest pokryty takimi mikro-mikrobotami, które kręcą się w odwrotnym kierunku. I powstaje taki mikro-wir, i razem to daje powstanie hologramu.

– Jak to w odwrotnym kierunku? Jakie mikro-mikroboty? Co ty wygadujesz?

– No jak to jakie, co nie pamiętasz filmu? – brnęłam jak szalona i podobało mi się to – a w odwrotnym kierunku? A ziemia? Nie kręci się wokół słońca i wokół własnej osi? He?! To rzecz sztucznie stworzona nie może?

– No a jaka to dziewczyna hologramowa będzie?

– Nie wiem jaka. Pewnie ładna.

– A co będzie robiła jak  zejdzie z płyty?

– No, co będziesz chciał. Nie wiem, może tańczyć, może stać, siedzieć… nie wiem.

– Ee, no to co ja mam bzykac powietrze?

– No jak już masz bzykać na boku, to wolę, żeby to było powietrze.

– Hmmm.., no ale nie ma takich płyt, co ty gadasz?

– Co, co gadasz? – uniosłam się – wiesz jaka droga była ta płyta? Będzie mi tu gadał, że nie ma. A w ogóle, to muszę się położyć na 15 min., bo jestem mega zmęczona. Nie przeszkadzaj mi. – i odwróciłam się plecami do mojego ukochanego, zostawiając go z tą … wizją.

Po chwili słyszę:

– Ale to jest bardzo małe.

– Co?

– No ten hologram.

I tu sama chciałabym widzieć swoją minę, kiedy odwracałam się do ukochanego, by zobaczyć co on ogląda i co widzi. A on w telefonie wyszukał informacje o płytach z hologramem. I okazało się, że jest taka płyta, z muzyką z filmu „Gwiezdne wojny”.  Kiedy płyta jest odtwarzana i poświeci się na nią latarką, to widać obracająy się hologram myśliwca Imperium. Zobaczcie sami tutaj.

Dobrego relaksu 🙂