Na początku roku, z najlepszymi życzeniami noworocznymi, troszkę pluszowo, troszkę futrzanej prywaty, jak na zdjęciu poniżej i dzianinowa sukienka z domieszką wełny.

Naturalny futrzak Fredek wnosi duuużo ciepła i emocji do naszego życia.

Moja rodzina jest trochę … hmm.., zwariowana w obejściu. Czasem, ba! często, jesteśmy hałaśliwi, jak włoska rodzina wielopokoleniowa. Często śmiejemy się z siebie, ze swoich niedoskonałości – i wtedy to ja mam wyłączność na focha, kiedy moja granica zostanie przez moich kochanych troglodytów przekroczona. Wielokrotnie ten nasz humor pomaga okiełznać niełatwą rzeczywistość. I tu przytoczę Wam kilka dialogów:

*Nawet przy świątecznym biesiadowaniu czasem nie uniknie się dyskusji na tematy bieżące (czyt. polityczne), które wywołują dużo emocji. I tak w zagorzałej dyskusji babcia pyta wnuka:

– A Ty wiesz ilu jest w Polsce katolików?!

– Za dużo?! – odpowiada ogniście wnuk.

😀

* Przymierzając jakieś ubranie marudzę – chciałabym być taka szczuplutka jak … (imię szczuplutkiej). A w odpowiedzi słyszę:

– Co??? Nie widzisz jaka ona jest chuda? Niedługo będzie nosić wodę u Wojewódzkiego! – i tu palec wskazujący trafia do czoła wypowiadającego te słowa.

😀

 

*Mam takiego dalekiego krewnego, który w moim odczuciu nie potrafi zachować stosownego czasu trwania jego wizyty.  No i kiedy któregoś dnia wraz ze swoim wybrankiem miło spędzaliśmy czas, zadzwonił do mnie ów krewny i na „dzień dobry” zapytał:

– Cześć. Co robisz?

A ja w czasie – wydawało mi się kilku sekund – przemyślałam, że jak powiem że w zasadzie nic i jestem w domu, to on przyjedzie i znowu nadużyje mojej gościnności siedząc np. do godz. 1:00. A ja następnego dnia muszę wstać o 5:30. No i nie będzie swobody, intymności itd. I odpowiedziałam:

– Nie ma mnie w domu.

Po chwili ciszy, w której zapewne mój krewny przetwarzał tę nieadekwatną informację, odpowiedział:

– Nie wierzę.

Ten ekscentryczny dialog przerwał mój długi, głośny śmiech podsumowujący absurdalność dialogu, który na szczęście udzielił się i jemu.

I my w tym własnym poczuciu humoru, dystansie do siebie, a najbardziej do tego drugiego, możemy się wręcz przejrzeć jak w lustrze. Stąd biorą się nasze „rytuały” rodzinne, powiedzonka, skróty myślowe, co równa się po prostu więź.

Jest kilka takich naszych powiedzonek – które można zacytować, które intuicyjnie już przychodzą mi do głowy i kojarzą się z naszymi „gierkami słownymi”, np.:

  • ma takie długie pazury, że zagarnia nimi czasoprzestrzeń;
  • nie jestem gruby tylko zamaszysty;
  • nie jestem gruby, tylko mam klasyczną budowę ciała;
  • jestem gruby, bo mnie stać!;
  • mój talerz, moja konstrukcja;
  • ta wodzianka ma przerwę między nogami, jak Karolak między zębami;
  • rozrosła się jak ta szopka Betlejemska na przestrzeni lat… – w znaczeniu konsumpcjonizmu wdzierającego się w duchowość;

I wiele innych, z których znacznej części nie wypada przytaczać publicznie.

To się dzieje w długie zimowe wieczory, bo zima składa się głównie z ciemnych części dnia. Na szczęście nocą spadło trochę śniegu i nawet ciemność zrobiła się przyjemniejsza.

A ja lubię śnieg. Wiem, że część osób, nawet znaczna, na śnieg reaguje: i znowu ten śnieg! I trzeba odśnieżać! I ta piii.., piii.., zima 😀 A ja lubię ulepić śnieżkę.., lubię chrzęszczenie śniegu pod butami, nawet nie marudzę na odśnieżanie samochodu. A dziś przed południem ucięłam sobie sympatyczną rozmowę z listonoszem, który widząc, że odgarniam śnieg z dachu, wspinam się do tego na palce i wyciągam rękę prawie jak Inspektor Gadget i zagaił:

– Warto się tak męczyć? I tak wiatr to zmiecie.

– No niby tak – odpowiadam – ale to spadłby na samochód jadący za mną.

– A moja żona twierdzi, że nie może odśnieżać, bo nie sięga – kontynuuje listonosz – a jest pani wzrostu.

– Wie pan – odpowiadam – może powinna od pana dostać nowe kozaczki na obcasach?

– Dobra! Nie było tematu – zakończył dywagacje listonosz 🙂

Na dzisiejszy dzień wybrałam stylizację, w której główną rolę gra trapezowa sukienka przed kolana i długie kozaki za kolana.

Sukienka – Promod, podobne tutaj lub tutaj.

Futerko – moja szafa.

Kozaki – nn, podobne np. w Zarze.

 

Zdjęcia – by M.